Na Ziemi panował mróz, szalały śnieżyce, ląd pokryty był wiecznym śniegiem, tworzyły się lodowce. Tak wyglądała nasza planeta od 1 700 000 do 10 000 lat temu - w epoce lodowcowej.
W prawie każdym zakątku świata można odnaleźć dowody świadczące o tym, jak wyglądała niegdyś Ziemia. Szczyty siegające nieba, pagórki zdobiące d równiny krajobraz oraz kamienie, służące ludziom pierwotnym do budowy osad kryją w sobie historię naszego świata.
Historia ta odczytana przez geologów opowiada o planecie , na której panował zupełnie odmienny klimat od tego, z jakim mamy do czynienia obecnie. Powierzchnia ziemi pokryta była wówczas grubą pokrywą lodu, która pracowicie torowała sobie drogę od biegunów w kierunku równika. Ziemia była szarą, zamrożoną lodem, planetą smaganą hulającymi śnieżycami.
Zamrożona planeta
Na podstawie pozostałości z epoki lodowcowej - zwietrzlin oraz warstw wygładzonych przez lód powierzchni - geolodzy szacują, że na Ziemi wystąpiło siedem zlodowaceń. Pierwsze z nich wystąpiło siedem zlodowaceń. Pierwsze z nich miało miejsce około 2,3 miliarda lat temu w prekambrze. Ostatnie, najlepiej poznane przez naukowców, nawiedziło naszą planetę w plejstocenie (od około 1700000 do okło 10000 lat temu). Okres ten nazwany jest epoką lodowcową.
Fale upałów
W okresie zlodowaceń pokrywa lodowa z wolna rozprzestrzeniała się od bieguna północnego i stopniowo objęła połowę Ameryki Północnej oraz Europy. Pomimo tego, iż wielkie obszary Ziemi zajmował lód i trawiasta tundra oraz stepy, na terenach, które uchroniły się przed dominacją niskich temperatur, zachowała się tropikalna dżungla i pustynie. Te gorące oazy były szansą przetrwania dla wielu gatunków ssaków, gadów i roślin.
W okresie zlodowaceń klimat nie był jednolity. Lodowce wiele razy przesuwały się na południe i z powrotem, zanim wycofały się całkowicie. W okresach przejściowego ocieplenia klimat w niektórych rejonach był nawet cieplejszy niż obecnie. W południowej Anglii, gdzie panowały temperatury tropikalne, skamieniałości wskazują na to, iż nad brzegami Tamizy zagościły słonie oraz hipopotamy.
Okresy panowania wysokich temperatur pomiędzy kolejnymi nawrotami mrozu - tzw. interglacjalny - trwały nawet kilkaset tysięcy lat. Wraz z ochłodzeniem, lód wracał na południe niszcząc podłoże, po którym się przesuwał. Wyżłobiony przez masy lodu szlak zniszczenia pozwala współczesnym geologom dokładnie określić trasę ich wędrówki. Kroczące lodowcowe kształtowały powierzchnię ziemi w dwojaki sposób: poprzez erozję i osady.
Erozyjna działalność lodowców polegała na drążeniu podłoża. Masy skalne wleczone przez lód żłobiły głębokie rynny w twardej powierzchni lądu. Ostre bloki skalne niesione przez przesuwający się lód jak gigantyczne dłuto drązyły wyraźne rysy w wygładzonym przez lód podłożu. Z biegiem czasu doliny rzeczne pogłębiły się, ich zbocza złagodniały i w przekroju przypominają dziś literę U.
Osady to porywane przez lodowiec, a następnie porzucone, elementy podłoża. Topniejący lód uwalniał i pozostawił za sobą glinę, żwir i wielkie, głazy, które można dziś odnaleźć bezładnie rozrzucone na obszarze Europy i Ameryki Północnej. Krajobraz tych kontynentów, szczególnie ich północnej części, został w dużym stopniu ukształtowany przez lodowce.
Co powoduje zlodowacenie?
Dziś naukowcy nie są w stanie jasno określić źródła zlodowaceń. Niektórzy z nich twierdzą, iż przez ostatnie kilka milionów lat temperatura na biegunach północnym i południowym jest niższa niż kiedykolwiek w dziejach Ziemi. Przyczyny upatrują w zjawisku wędrówki kontynetów powoli odsuwa się od siebie.
Około 300 mln lat temu na Ziemi istniał jeden superkontynent zwany Pangeą. Rozpad Pangei to trwający . wciąż powolny proces. Na obecnym etapie, okalające biegun północny Morze Arktyczne jest jeszcze ze wszystkich stron otoczone lądem.
W przeciwieństwie do czasów prehistorycznych, wody Morza Arktycznego nie mają możliwości przemieszczania się z cieplejszymi wodami mórz południowych. W efekcie morze to, które nie ma szans samodzielnie ogrzać się podczas krótkiego lata, jest permanatnie we władaniu lodu. Z kolei Antarktyda, usytuowana na biegunie południowym, jest zbyt oddsalona od ciepłych mórz, by pod ich wpływem podniosła się temperatura wody. W efekcie cały kontynent pokrywa lód i wieczne śniegi.
Powrót wielkich mrozów
Istnieją również ine przyczyny obniżania się temperatury na Ziemi. Jedną z nich jest ciągle zmieniające sie nachylenie osi naszej planety. Inną to, że orbita, po której porusza się Ziemia, jest nieregularna , co oznacza, że czasem Ziemia jest bliżej Słońca, innym znów razem dalej. Jeśli ilość ciepła otrzymanowanego ze Słońca zmienia się choćby o 1%, temperatura na naszej planecie spadanie lub wzrośnie o cały stopień w skali Celsjusza.Kombinacja tych zjawisk jest zasadniczą przyczyną kol.ejnych zlodowaceń.
Istnieje teoria, według której epoka lodowca może nastąpić w efekcie akumulacji pyłów i zanieczyszczeń w atmosferze ziemskiej. Niektórzy naukowcy upatrują przyczyny wyginięcia dinozaurów w kolizji Ziemi z gigantycznym meteorem. W wyniku zderzenia olbrzymia chmura pyłów przedostała się do atmosfery. Promienie słoneczne nie docierały do powierzchni ziemi, co spowodowało znaczne obniżenie się temperatury. Przypuszcza się, że podobne czynniki mogą być przyczyną kolejnego zlodowacenia.
Grupa naukowców przewiduje, że następna era panowania lodu i mrozów na Ziemi nastąpi za około pięć tysięcy lat. Inni są zwolennikami kontrowersyjnej teorii, iż epoka lodowcowa wciąż trwa . Ich zdaniem dziesięć tysięcy lat panowania wysokich temperatur może być tylko kolejnym interglacjałem zlodowacenia plejstońskiego. Niezależnie od tego, którą z tych teorii przyjmiemy, duże obszary Ziemi już stosunkowo niedługo ponownie zostaną skute lodem.
Skamieliny z okresu ostatniego zlodowacenia wskazują na to, iż na obszarach pozostałych po wycofaniu się lodowca pasły się mamuty, aa nawet nosorożce.
Ostatnie z;odowacenie pozostawiło wyraźne slady na powierzchni Ziemi. Poszczerbione szczyty gór Europy i Ameryki Północnej, jak te widoczne na zdjęciu, to skutek niszczącej działalności lodu.
Okres pomiędzy XII a XVII wiekiem nazywano "małym zlodowaceniem". Zamarznięta w zimie Tamiza była pokryta grubą warstwą lodu, zdolną utrzymać kilka tysięcy ludzi. Organizowano na rzece targowiska, palono też ogniska z pieczeniem wołu.
We władzy mrozu
Białe obszary oznaczają skute dziś wiecznym lodem tereny w rejonie Bieguna Północnego. Szarym kolorem zaznaczono zasięg pokrywy lodowej w Europie, Azji i Ameryce Północnej w okresie ostatniego zlodowacenia.
W prawie każdym zakątku świata można odnaleźć dowody świadczące o tym, jak wyglądała niegdyś Ziemia. Szczyty siegające nieba, pagórki zdobiące d równiny krajobraz oraz kamienie, służące ludziom pierwotnym do budowy osad kryją w sobie historię naszego świata.
Historia ta odczytana przez geologów opowiada o planecie , na której panował zupełnie odmienny klimat od tego, z jakim mamy do czynienia obecnie. Powierzchnia ziemi pokryta była wówczas grubą pokrywą lodu, która pracowicie torowała sobie drogę od biegunów w kierunku równika. Ziemia była szarą, zamrożoną lodem, planetą smaganą hulającymi śnieżycami.
Zamrożona planeta
Na podstawie pozostałości z epoki lodowcowej - zwietrzlin oraz warstw wygładzonych przez lód powierzchni - geolodzy szacują, że na Ziemi wystąpiło siedem zlodowaceń. Pierwsze z nich wystąpiło siedem zlodowaceń. Pierwsze z nich miało miejsce około 2,3 miliarda lat temu w prekambrze. Ostatnie, najlepiej poznane przez naukowców, nawiedziło naszą planetę w plejstocenie (od około 1700000 do okło 10000 lat temu). Okres ten nazwany jest epoką lodowcową.
Fale upałów
W okresie zlodowaceń pokrywa lodowa z wolna rozprzestrzeniała się od bieguna północnego i stopniowo objęła połowę Ameryki Północnej oraz Europy. Pomimo tego, iż wielkie obszary Ziemi zajmował lód i trawiasta tundra oraz stepy, na terenach, które uchroniły się przed dominacją niskich temperatur, zachowała się tropikalna dżungla i pustynie. Te gorące oazy były szansą przetrwania dla wielu gatunków ssaków, gadów i roślin.
W okresie zlodowaceń klimat nie był jednolity. Lodowce wiele razy przesuwały się na południe i z powrotem, zanim wycofały się całkowicie. W okresach przejściowego ocieplenia klimat w niektórych rejonach był nawet cieplejszy niż obecnie. W południowej Anglii, gdzie panowały temperatury tropikalne, skamieniałości wskazują na to, iż nad brzegami Tamizy zagościły słonie oraz hipopotamy.
Okresy panowania wysokich temperatur pomiędzy kolejnymi nawrotami mrozu - tzw. interglacjalny - trwały nawet kilkaset tysięcy lat. Wraz z ochłodzeniem, lód wracał na południe niszcząc podłoże, po którym się przesuwał. Wyżłobiony przez masy lodu szlak zniszczenia pozwala współczesnym geologom dokładnie określić trasę ich wędrówki. Kroczące lodowcowe kształtowały powierzchnię ziemi w dwojaki sposób: poprzez erozję i osady.
Erozyjna działalność lodowców polegała na drążeniu podłoża. Masy skalne wleczone przez lód żłobiły głębokie rynny w twardej powierzchni lądu. Ostre bloki skalne niesione przez przesuwający się lód jak gigantyczne dłuto drązyły wyraźne rysy w wygładzonym przez lód podłożu. Z biegiem czasu doliny rzeczne pogłębiły się, ich zbocza złagodniały i w przekroju przypominają dziś literę U.
Osady to porywane przez lodowiec, a następnie porzucone, elementy podłoża. Topniejący lód uwalniał i pozostawił za sobą glinę, żwir i wielkie, głazy, które można dziś odnaleźć bezładnie rozrzucone na obszarze Europy i Ameryki Północnej. Krajobraz tych kontynentów, szczególnie ich północnej części, został w dużym stopniu ukształtowany przez lodowce.
Co powoduje zlodowacenie?
Dziś naukowcy nie są w stanie jasno określić źródła zlodowaceń. Niektórzy z nich twierdzą, iż przez ostatnie kilka milionów lat temperatura na biegunach północnym i południowym jest niższa niż kiedykolwiek w dziejach Ziemi. Przyczyny upatrują w zjawisku wędrówki kontynetów powoli odsuwa się od siebie.
Około 300 mln lat temu na Ziemi istniał jeden superkontynent zwany Pangeą. Rozpad Pangei to trwający . wciąż powolny proces. Na obecnym etapie, okalające biegun północny Morze Arktyczne jest jeszcze ze wszystkich stron otoczone lądem.
W przeciwieństwie do czasów prehistorycznych, wody Morza Arktycznego nie mają możliwości przemieszczania się z cieplejszymi wodami mórz południowych. W efekcie morze to, które nie ma szans samodzielnie ogrzać się podczas krótkiego lata, jest permanatnie we władaniu lodu. Z kolei Antarktyda, usytuowana na biegunie południowym, jest zbyt oddsalona od ciepłych mórz, by pod ich wpływem podniosła się temperatura wody. W efekcie cały kontynent pokrywa lód i wieczne śniegi.
Powrót wielkich mrozów
Istnieją również ine przyczyny obniżania się temperatury na Ziemi. Jedną z nich jest ciągle zmieniające sie nachylenie osi naszej planety. Inną to, że orbita, po której porusza się Ziemia, jest nieregularna , co oznacza, że czasem Ziemia jest bliżej Słońca, innym znów razem dalej. Jeśli ilość ciepła otrzymanowanego ze Słońca zmienia się choćby o 1%, temperatura na naszej planecie spadanie lub wzrośnie o cały stopień w skali Celsjusza.Kombinacja tych zjawisk jest zasadniczą przyczyną kol.ejnych zlodowaceń.
Istnieje teoria, według której epoka lodowca może nastąpić w efekcie akumulacji pyłów i zanieczyszczeń w atmosferze ziemskiej. Niektórzy naukowcy upatrują przyczyny wyginięcia dinozaurów w kolizji Ziemi z gigantycznym meteorem. W wyniku zderzenia olbrzymia chmura pyłów przedostała się do atmosfery. Promienie słoneczne nie docierały do powierzchni ziemi, co spowodowało znaczne obniżenie się temperatury. Przypuszcza się, że podobne czynniki mogą być przyczyną kolejnego zlodowacenia.
Grupa naukowców przewiduje, że następna era panowania lodu i mrozów na Ziemi nastąpi za około pięć tysięcy lat. Inni są zwolennikami kontrowersyjnej teorii, iż epoka lodowcowa wciąż trwa . Ich zdaniem dziesięć tysięcy lat panowania wysokich temperatur może być tylko kolejnym interglacjałem zlodowacenia plejstońskiego. Niezależnie od tego, którą z tych teorii przyjmiemy, duże obszary Ziemi już stosunkowo niedługo ponownie zostaną skute lodem.
Skamieliny z okresu ostatniego zlodowacenia wskazują na to, iż na obszarach pozostałych po wycofaniu się lodowca pasły się mamuty, aa nawet nosorożce.
Ostatnie z;odowacenie pozostawiło wyraźne slady na powierzchni Ziemi. Poszczerbione szczyty gór Europy i Ameryki Północnej, jak te widoczne na zdjęciu, to skutek niszczącej działalności lodu.
Okres pomiędzy XII a XVII wiekiem nazywano "małym zlodowaceniem". Zamarznięta w zimie Tamiza była pokryta grubą warstwą lodu, zdolną utrzymać kilka tysięcy ludzi. Organizowano na rzece targowiska, palono też ogniska z pieczeniem wołu.
We władzy mrozu
Białe obszary oznaczają skute dziś wiecznym lodem tereny w rejonie Bieguna Północnego. Szarym kolorem zaznaczono zasięg pokrywy lodowej w Europie, Azji i Ameryce Północnej w okresie ostatniego zlodowacenia.
Komentarze
Prześlij komentarz